Pogotowie dla zwierząt jest jedną z najbardziej znanych i najczęściej skazywanych w sądach organizacji prozwierzęcych. Może nie tyle Pogotowie dla zwierząt, bo to zostało sądownie zawieszone, chociaż powstało już nowe stowarzyszenie o identycznej nazwie, co jego prezes, Grzegorz B., który właśnie otrzymał kolejny, bo już czwarty wyrok skazujący.
Pana Pawła z Fundacji Chata Zwierzaka już znacie. Jeśli ktoś zapomniał: to ten, który kopnął w głowę psa o imieniu Azja. Poniżej drugie nagranie tego
Jak informuje profil Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych, w sieci pojawiło się rozliczenie 1% podatku za 2020 dla organizacji ochrony zwierząt. Którzy aktywiści prozwierzęcy cieszą się największym zaufaniem, jeśli chodzi o tego typu działalność? Aktywiści dostają miliony złotych Jak wskazuje profil, najwięcej środków otrzymali aktywiści z OTOZ i TOZ. Pierwsza z organizacji otrzymała 6,7 mln złotych, a druga 6,3 mln złotych. Ich pozycja wynika z tego, że faktycznie mają mnóstwo tych oddziałów i schronisk. Przypadkowo spotkany przedstawiciel jednego z powyższych raczej na oczy takiej kwoty nie widział, sama kwota jest wynikiem kumulacji działań bardzo wielu ludzi. Doceniam, że ci drudzy, mimo marketingu godnego skupu katalizatorów nadal trzymają dystans. Gratulacje. – opisuje profil. Zaskakujące może być już trzecie miejsce. Zajął je dr Radek i Lecznica Ada (3,3 mln). Chyba należy docenić, i mówię to bez ironii, nakład pracy. Setki (tysiące?) nagrań i relacji wzbudziły zaufanie wystarczające do zajęcia podium. – dodaje. Zaraz za nim są aktywiści z Fundacji Viva, którzy otrzymali 3 mln złotych, oraz KTOZ (2,3 mln zł). Zaufanie do Centaurusa Polacy wycenili na 2 mln a do Fundacji WWF na 1,9 mln. Działacze Greenpeace aresztowani. To aż 22 osoby Aktywiści cieszący się zaufaniem Polaków Dobrym wynikiem finansowym pod względem otrzymywanego 1% podatku cieszą się aktywiści z OPP- Fundacji Judyta. Ósme miejsce (1,2 mln) to prawdziwy wyczyn, jak na inaugurację. Pierwszą dziesiątkę zamykają Azyl pod Psim Aniołem (813 tys) i Fundacja Przytul Psa (771 tys). Tych pierwszych nie lubię, o tych drugich w życiu nie słyszałem, co paradoksalnie bardzo dobrze o nich świadczy. – opisuje profil. Na uwagę zasługuje też rezultat DIOZ-u, bo oni też pierwszy raz mogli oficjalnie prosić o 1%. Zebrali 297 tys co dało im 28 lokatę. – dodaje. Poza Top 50 rankingu zaufania społecznego znaleźli się z kolei aktywiści z: Mondo Cane, Straż dla Zwierząt oraz SOS Bokserom. Obawiam się, że kolejny rok wcale nie będzie dla nich lepszy. Hejterskie posty prezeski, latanie helikopterem komendanta na koszt darczyńców czy krzywe akcje rzecznika ze zrywaniem umów adopcyjnych niekoniecznie wzbudzają zaufanie. – opisuje Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. Podane kwoty to tylko zwrot z podatku, nie uwzględnia przelewów, zrzutek, kwest czy nawiązek. Niektóre kwoty mogą wynikać z "użyczenia" statusu OPP innej organizacji, jak np. pozycja 11, de facto będąca Pogotowiem dla Zwierząt. fb/Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. 17 декабря 2021 г. · Prawdopodobnie potrafiłbym ukraść każdego psa w Polsce. Tylko nie fizycznie, bo do tego
Czy "kat, oprawca i zoofil" może zajmować się kontrolą dobrostanu zwierząt? – pyta Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych w odpowiedzi na akcję DIOZ. To prowokacyjne pytanie to nawiązanie do hejtu, jaki pseudoaktywiści ekologiczni nakręcili na jednego z hodowców pod Lubaniem. Aktywiści najechali inne Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt i zabrali stamtąd psy. Po całej akcji, pseudoekolodzy rozpoczęli kampanię nienawiści wymyślili, że właściciel psów to… zoofil. Oskarżenia te okazały się nieprawdą. Pozostaje jednak pytanie, do czego jeszcze posuną się tak zwani animalsi? Czy kolejna taka akcja może zakończyć się linczem? DIOZ wymyśliło sobie, że właściciel zwierząt to zoofil ,,Facet, któremu zabrano zwierzęta nazwany został oprawcą, katem, zoofilem, zwyrodnialcem i psycholem, który głodzi zwierzęta. Nie potrafię udowodnić, że jest inaczej, więc nie zaprzeczam. Tylko... on jest również formalnym obrońcą zwierząt. Szefem Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. Upoważnionym przedstawicielem organizacji społecznej, której statutowym celem jest ochrona zwierząt, inspektorem ds. zwierząt. Czy to oznacza, że przez ostatnie 7 lat miał prawo wchodzić ludziom na posesje i zabierać – wedle własnej oceny – ich zwierzęta? Ba, przecież nikt mu żadnych uprawnień nie odebrał. Nadal jest tym samym Prezesem. Czy to oznacza, że jeżeli tylko tego zapragnie, może, choćby jutro, wejść do czyjegoś domu i zabrać mu psa?” – pyta profil Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. ,,Chyba przespaliśmy moment, w którym linczowanie ludzi przeniosło się z Internetu do rzeczywistego świata. To, co jeszcze niedawno oglądaliśmy w komentarzach na stronie fundacji takiej czy innej, odbyło się wczoraj na żywo. Jakieś grożenie, skandowanie wyzwisk, wykrzykiwanie w twarz obelg i próba zaszczucia. Ciężko nie odnieść wrażenia, że gdyby nie obecność sporej liczby funkcjonariuszy policji, to tam mogłoby dojść do samosądu. Darczyńcy wycenili ten cyrk na jakieś 150 tysięcy złotych, jakby gościa pobito byłoby pewnie z pół bańki. Ile zapłaciliby za obejrzenie śmierci "bezdusznego kata"?” – dodaje. Spirala nienawiści Jak informuje profil, to nie pierwszy raz gdy animalsi nakręcili spiralę nienawiści wobec innych osób. ,,Nie jestem wybitnie odkrywczy w tym, że to absolutnie nie powinno tak wyglądać. Już nawet wierchuszka petbiznesu plotkuje w kuluarach, że takie akcje im szkodzą. Że to ślepy zaułek na końcu którego leży kaganiec do założenia dosłownie wszystkim zajmującym się zwierzętami. Nie umniejszając winy, nie stając w niczyjej obronie ani nie wyprzedzając sądowych wyroków- to jest zwyczajne złe. Nie wiem czy ktoś pozazdrościł łowcom pedofilii ani jakie ci "łowcy" mają statystyki, ale w akcjach dot. zwierząt co któraś okazuje się być fałszywym oskarżeniem. Tak było w przypadku chłopaka nazwanego przez DIOZ zoofilem w 2018, tak było w przypadku dzieci z Wałbrzycha, które to miały "gwałcić psy" – czytamy. Podobnie oburzone działaniami pseudoaktywistów jest Centralne Biuro Ochrony Praw Zwierząt. ,,Dzisiaj DIOZ pojechał do tego gościa zabrać mu resztę zwierząt. I jest wielka afera, że policja broni oprawców i nie pozwala ratować zwierząt. Otóż nie, kochani. To tak nie działa. Każda choć odrobinę normalna Organizacja, mając w ręku tak mocne dowody jak zabrane wcześniej zagłodzone psy, zamiast próbować się wbijać komuś na posesję i wyrywać mu zwierzęta udałaby się na... lokalną komendę policji. Tam przedstawiła swoje racje i już w obstawie mundurowych poszła zabrać kucyka czy tam kozę. (…) Czy DIOZ faktycznie chciał zabrać te zwierzęta, czy celem było raczej rozpętanie (kolejnej) medialnej burzy, która przełoży się na ilość wpłat darowizn? Bo ostatecznie to tylko zwierząt żal” – czytamy na profilu. Do czego jeszcze posuną się aktywiści z DIOZ i czy kolejna taka akcja może zakończyć się linczem? Czytaj też: Aktywiści DIOZ włamali się na prywatną posesję. Właściciel pogonił ich wiatrówką fb/
BvCh. 104 100 88 462 243 112 56 358 197