Do nimf zaliczono m.in. córki Okeanosa. Io była jego wnuczką przez ojca Inachosa. Nimfą nazywa Io tylko Wikipedia, inne (PWN, Kopaliński) omijają to słowo. Stąd wątpliwości. w sadze Gwiezdne wojny istotną rolę odgrywają padawani – młodzi adepci sztuki Jedi. Woffinden przed zawodami w Toruniu miał 25 punktów przewagi nad ubiegłorocznym mistrzem Gregiem Hancockiem. Obaj w fazie zasadniczej nie zachwycili, zdobywając zaledwie 8 punktów. Wrocławskiemu Anglikowi nie dało to nawet awansu do półfinałów i mógł tylko obserwować, co zdziała Amerykanin. Kiedy jednak Hancock dotarł do mety półfinałowego wyścigu jako ostatni, wiadomo juz było, że nie odrobił żadnego punktu do Woffindena i zawodnik Sparty zachował 25-punktową przewagę, co oznacza, że nawet jeśli nie wystartuje w Melbourne, nikt nie może mu już odebrać tytułu mistrza świata. - Bardzo żałuję, że nie może mnie teraz oglądać mój ojciec, Rob. Trudno porównać dwa zdobyte przeze mnie mistrzostwa. Bardzo ciężko w tym roku pracowałem i to się opłaciło. W ubiegłym sezonie popełniłem kilka błędów, nie zrobiłem tego, co należało. Ostatnie trzy lata pozwoliły mi jednak ugruntować swoją pozycję w czołówce i udowodnić, że będę w niej przez kilka ładnych sezonów. To nie jest komfortowa sytuacja, gdy cieszysz się z mistrzostwa, bo przyjaciel i rywal przyjechał na ostatnim miejscu. W zeszłym roku to Greg był jednak w podobnej sytuacji, ale zapewniłem go, że wrócę silniejszy i tak się stało – cieszył się „Tajski” Powody do radości może mieć także inny żużlowiec Sparty Maciej Janowski. Popularny „Magic” w Toruniu dotarł do finału, w którym uległ Nickiemu Pedersenowi i Jasonowi Doyle’owi. Po tym turnieju ma jednak aż 16 punktów przewagi nad zajmującym dziewiątą lokatę Duńczykiem Peterem Kildemandem, 18 nad klubowym kolegą Michaelem Jepsenem Jensenem i 19 nad Szwedem Andreasem Jonssonem i tylko jakiś katastrofalny występ mógłby pozbawić go co najmniej ósmego miejsca w tegorocznym cyklu Grand Prix.
Mój tata panda. Patronat. James Gould-Bourn Wydawnictwo: Marginesy literatura piękna. 320 str. 5 godz. 20 min. Szczegóły. Inne wydania. Kup książkę. Życie Danny’ego się rozpada. Został samotnym ojcem jedenastoletniego Willa, który nie odezwał się od czasu śmierci matki w wypadku samochodowym rok wcześniej.
Zgrzyt kół i gorący doping. W Warszawie wystartował międzynarodowy turniej rugby na wózkach. Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość Mój tata mistrzem świata! - dopingowała Wiktoria z mamą "Wheelchair Rugby Metro Cup 2015” to międzynarodowy turniej rugby na wózkach. Jego czwarta edycja rozpoczęła się 3 lipca w Warszawie w hali Arena Ursynów, przy ul. Pileckiego 122. W turnieju startują drużyny z Danii, Francji, Kolumbii, Niemiec, Wielkiej Brytanii (2 składy) i Polski. O pierwsze miejsce w imprezie powalczy także Mix Team złożony z europejskich zawodników różnych krajów. Rozgrywki zaplanowano od piątku (3 lipca) do niedzieli (5 lipca). Mecz finałowy odbędzie się ostatniego dnia o godz. 14. Rugby na wózkach to połączenie kilku różnych dyscyplin sportowych: system zdobywania punktów zaczerpnięto z futbolu amerykańskiego, system kar z hokeja na lodzie, a wymiary boiska są takie jak do koszykówki. Zasady gry są proste. Każda drużyna wprowadza na boisko po czterech zawodników. Ci mają za zadanie przekroczyć końcową linię po stronie przeciwnika z piłką w dłoniach. Drużyna ma 40 sekund na rozegranie akcji. Zawodnik trzymający piłkę musi nią co 10 sekund zakozłować albo podać ją koledze. Organizatorem turnieju jest Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych z Raciborza. Nasza reprezentacja rugby na wózkach jest jedną z mocniejszych drużyn w Europie. Podczas Mistrzostw Europy w Finlandii w 2007 roku kadra zajęła 7. miejsce i był to jej najlepszy rezultat od momentu powstania reprezentacji. Dwa lata później biało-czerwoni zakwalifikowali się na pierwsze mistrzostwa świata rugby na wózkach. W 2010 roku w Vancouver zajęliśmy ósme miejsce. Obecnie nasza reprezentacja zajmuje 14. miejsce na świecie i 9. - w Europie. W związku z turniejem zespół De Łindows nagrał piosenkę "Rugby”. Znajduje się ona na płycie "Poza kontrolą". Utwór został uznany za oficjalną piosenkę promującą Rugby Na Wózkach Inwalidzkich przez Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych DeLindows1 De Łindows - "Rugby" (oficjalny teledysk)
Mój tata jest łowcą kosmitów. 2023 | Kategoria wiekowa: 7+ | 2 sezony | Dla dzieci. Międzygalaktyczny łowca nagród musi znaleźć sposób, by pogodzić pracę z ojcowskimi obowiązkami, gdy jego dzieci przypadkowo zabierają się z nim na kosmiczną misję. W rolach głównych: Laz Alonso,Yvonne Orji,Priah Ferguson.
Julia Pożarlik (Przegląd Sportowy): Zanim zaczniemy rozmowę o żużlu to wiem, że twoją inną pasją jest gra na gitarze. Skąd takie zainteresowanie? Wilbur Hancock (syn Grega Hancocka, czterokrotnego mistrza świata na żużlu): Dorastając, moja mama zawsze chciała, abym spróbował gry na instrumencie lub uprawiał inny sport. Próbowała mnie odciągnąć od wyścigów żużlowych nie dlatego, że za nimi nie przepadała, ale dlatego, że żużel wiąże się z wieloma rzeczami, które nie są łatwe. Dlatego też zacząłem grać na gitarze. Początkowo nie podobało mi się to, ale mama namawiała mnie na lekcje i mimo, że początki były trudne to powoli zacząłem robić postępy i teraz uwielbiam grać na gitarze. Czy w związku z tym masz ulubionego gitarzystę? Lubię Johna Mayera. Jest bardzo utalentowanym muzykiem i zdecydowanie jednym z moich ulubionych gitarzystów. Kiedy byłeś młodszy, byłeś przy żużlu nie tylko z perspektywy dziecka jednego z żużlowców. Miałeś także okazję przeprowadzać wywiady z najlepszymi zawodnikami cyklu Grand Prix. Jak Ci się to podobało? Pomysł był taki, żeby zrobić to na jednej z rund cyklu Grand Prix. Cała idea bardzo mi się spodobała i bez wahania się na to zgodziłem. Byłem małym dzieciakiem, który nie miał dużego doświadczenia w wyścigach, więc to była świetna okazja, żeby poznać bliżej wszystkich znakomitych zawodników. Kiedyś wspominałeś, że gdy dostałeś swój pierwszy motocykl, to Chris Holder dał ci błotniki oraz tarczę do koła. Jaka historia się za tym kryje? Byliśmy na wyścigu w Motali w Szwecji, a w tym czasie Chris i mój tata jeździli w tej samej drużynie. Tata rozmawiał prawdopodobnie z Chrisem i w ten sposób dowiedział się, że mam pierwszy motocykl. Powiedział wtedy „mam w vanie błotniki, jeśli chcesz”, po czym poszedł po nie, a kiedy wrócił powiedział „oto twoje pierwsze błotniki do motocykla”. Więc je wziąłem i założyłem. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdjąłem je z tego motocykla, uwielbiałem je (śmiech). Nadal je masz? Wydaję mi się, że tak, ale nie jestem pewny, czy są tutaj, czy w Szwecji. Tata jest twoją największą inspiracją? Oczywiście. Jest dla mnie największą inspiracją bez względu na to, czy jest to związane z żużlem, czy ze zwykłymi rzeczami. Jest idealnym przykładem dobrego człowieka. Zawsze stara się zadowolić każdego. Jest bardzo miłą osobą i pomoże ci bez względu na sytuację, w której się znajdziesz. W jednym z wywiadów powiedziałeś, że tata pomaga ci mentalnie. Co to właściwie znaczy? Niezależnie od tego, w jakim punkcie życia się znajduję, zawsze będzie starał się doradzić mi, jak podążać we właściwym kierunku. Zawsze powtarza „możesz doprowadzić konia do wody, ale nie zmusisz go do picia”. To znaczy, że będzie próbował poprowadzić mnie we właściwym kierunku, bez względu na to, czy będzie to żużel, czy będą to ogólne życiowe wybory, ale nigdy nie będzie mnie do niczego zmuszał. Zawsze stara się popchnąć mnie we właściwym kierunku i widać to przykładowo wtedy, kiedy trudno jest mi dojść do punktu, w którym chcę być. On wtedy wkłada w to 110% wysiłku, ponieważ chce, żebym ja, Bill czy Karl byli dobrzy w czymkolwiek, co chcemy robić w naszym życiu. Jaka w takim razie jest najważniejsza rada, którą usłyszałeś od swojego taty? Myślę, że: „jesteś tak dobry jak twój ostatni wyścig”. Nawet jeśli masz kiepski wyścig, wychodzisz i starasz się zrobić jak najwięcej w następnych dwóch, trzech lub nie ważne ilu biegach. Czy nie przytłacza cię fakt, że gdy twój tata osiągnął tak wiele sukcesów w swojej karierze to te oczekiwania od ciebie będą równie wysokie, a może i nawet większe? Ludzie mogą oczekiwać ode mnie czegokolwiek chcą. Ja mam swoje własne cele i wymagania wobec siebie, dlatego chcę być najlepszy, jak tylko potrafię. Nawet jeśli nie zostanę mistrzem świata, będę w pełni szczęśliwy w tym, co robię. Moim celem jednak jest zostać mistrzem świata, czy to będzie raz, cztery, pięć, czy sześć razy. Kto wie? Ludzie mogą myśleć, że mój tata ma cztery tytuły na koncie, więc też powinienem tyle zdobyć. Ja będę starał się to przebić i może będę 5-krotnym mistrzem świata (śmiech). Szczerze mówiąc to dla mnie najważniejsze będzie dostanie się do czołówki i wtedy bez względu na okoliczności będę dawał z siebie wszystko za każdym razem, kiedy będę się ścigać. Gdy słyszę nazwisko Hancock, to od razu mam przed oczami niezwykle wyluzowanego i uśmiechniętego człowieka. W twoim przypadku też tak jest. Skąd to się u was bierze? Myślę, że mój sposób myślenia o wyścigach i życiu jest oparty na relacji z moim tatą, ponieważ dorastałem w jego obecności i byłem z nim blisko. Zawsze powtarzał mi, żebym nigdy nie przestawał się uśmiechać. Jeśli nigdy nie przestaniesz się uśmiechać, nigdy nie zboczysz na złą drogę. Musisz po prostu myśleć o pozytywnych stronach swojego życia i to głównie stąd czerpię cały optymizm. Nawet jeśli staram się być inną osobą niż mój tata, jest wiele umiejętności, których chciałbym się od niego nauczyć, a także wiele cech osobowości, które chciałbym od niego nabyć. Czy marzysz o ściganiu się w parze ze swoim tatą? Zdecydowanie! To byłoby coś niesamowitego. Nie sądzę, że kiedykolwiek byłbym w stanie go pokonać. Nawet gdyby miał 75 lat to i tak „skopałby mi tyłek” na motocyklu.. Ostatnio trenowaliśmy i poziom, jaki prezentował był po prostu obłędny. On tego nigdy nie zapomni. Druga część rozmowy z synem Grega Hancocka w najbliższych dniach.
Moja mama jest po lewej stronie. Meine Mutter ist auf der linken Seite. Mój tata jest po prawej stronie. Mein Vater ist auf der rechten seite. Moja siostra jest za mną. Meine Schwester ist hinter mir. Jestem Przed siostrą. Ich bin vor meiner Schwester.
– Igrzyska olimpijskie są najważniejsze, natomiast po drodze są jeszcze mistrzostwa świata i wiele innych zawodów, jak mistrzostwa Europy, czy Diamentowa Liga. To są też bardzo fajne chwile i osiąganie na nich sukcesów daje wiele radości – mówi polski kulomiot Konrad Bukowiecki przed startem w mistrzostwach świata. Zmagania najlepszych lekkoatletów w mistrzostwach globu rozpoczną się w piątek w amerykańskim miasto dla kulomiota InPost Team wyjątkowe, bo osiem lat temu wywalczył tam swój pierwszy wielki sukces – mistrzostwo świata juniorów. Choć w dorobku ma medale, również złote, mistrzostw Europy seniorów, to jednak na medal seniorskich mistrzostw świata wciąż czeka.– Motywacji mi nie brakuje, bo wiem, że jeszcze dużo przede mną, choć przecież trenuję już wiele lat. Wiem, że jest dużo dopoprawienia, więc sam fakt, że nie osiągnąłem jeszcze tego co chcę, jest dla mnie dużą motywacją. Oczywiście, mój tata, który jest moim trenerem, czy moja dziewczyna, która przecież jest utytułowanym sportowcem, również mnie motywują. Napędzamy siebie nawzajem w sporcie – opowiada światowych zawodów w pchnięciu kulą w ostatnich latach poszedł bardzo do przodu, a rywalizacja jest bardzo zacięta. Mimo tego Bukowiecki stawia sobie bardzo wysokie zadania. – Celem każdego sportowca, który uprawia dyscyplinę olimpijską są właśnie igrzyska olimpijskie. Ja również marzę o olimpijskim medalu, ale mam świadomość, jak trudno jest go zdobyć, szczególnie w pchnięciu kulą, gdzie obecny poziom jest naprawdę kosmiczny. Nie zatrzymuję się, wiem, gdzie są moje rezerwy, wiem, że mam dopiero 25 lat, więc przede mną jeszcze parę ładnych lat w tym sporcie – przystąpią do rywalizacji już na samym początku mistrzostw – kwalifikacje odbędą się w piątek, a finał zaplanowano w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego. Kto jest faworytem?– Ja wiem, co to znaczy startować u siebie i mieć swoją publiczność. Jest kilku bardzo mocnych zawodników, w tym aż czterech Amerykanów, bo tytułu broni Joe Kovacs, który w związku z tym ma dziką kartę amerykańską. Do tego jest Nowozelandczyk Tom Walsh, jest Brazylijczyk Darian Romani i cała masa innych bardzo mocnych zawodników. Fajne jest to, że oni, mimo tego, że są tak bardzo mocni, to nie są niepokonani. Będę walczył – zapowiada zawodnik InPost podkreśla, że na przestrzeni lat zmieniło się jego myślenie, dzięki czemu lepiej radzi sobie z ważnymi startami. – Wiadomo, że w sporcie jest wiele bardzo trudnych chwil, gdy trzeba sobie poradzić z porażkami i z tym, że po prostu nam się nie chce. Trzeba robić swoje i trzeba być cierpliwym, z czym ja mam często problem. Po prostu trzeba wykonać ciężką pracę i czekać na efekty. W swoim życiu doświadczyłem wielu bardzo trudnych momentów i wydaje mi się, że to mnie zmieniło, zarówno jako zawodnika, jak i w ogóle człowieka. Dziś nie przejmuję się choćby nieprzychylnymi opiniami, czy wręcz hejtem, a kiedyś bywało inaczej – świata w amerykańskim mieście Eugene odbędą się w dniach 15-24 lipca. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
232 views, 3 likes, 9 loves, 1 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Kids Club: Mój Tata to mistrz świata 李 Anna Pałys (400m, AZS AWF Wrocław) w wieku 27 lat zadebiutuje na lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Od dwóch lat prowadzi kawiarnię w centrum piłkarskim Ślęzy na Kłokoczycach. Teraz musi się jednak pakować do Eugene. Impreza w USA odbędzie się w dniach 15-24 się Pani już jednym z „Aniołków Matusińskiego”?Z jednej strony bardzo dobrze znamy się z dziewczynami. To nie jest więc tak, że źle się czuję w ich towarzystwie. Nie mam jednak złudzeń i znam swoje miejsce w szeregu. Jeśli będzie taka potrzeba, to pomogę. Psychicznie i fizycznie jestem na to gotowa. Stanowimy jedną drużynę. Nigdy nie dały mi odczuć, że one są zdążyła się już Pani spakować? (rozmawiamy we wtorek do południa – przyp. JG)Tak, ale byłam bardzo zaskoczona powołaniem, bo moje przygotowania w tym sezonie wyglądały zupełnie inaczej niż dotychczas. Normalnie okres przygotowawczy zaczyna się w październiku. Ja jednak w tamtym roku zakończyłam karierę. Po namowach bliskich i chłopaka postanowiłam wrócić do treningów. Tata zapytał: „We Wrocławiu budują halą lekkoatletyczną, a Ty w niej nie pobiegniesz? To bo co było się tyle starać?!”. Wznowiłam zajęcia w lutym, więc tego czasu było mniej. Nie nakładałam sobie żadnej presji. Okazało się jednak, że to był dobry sposób. Sukces tkwił w głowie. Przez te wszystkie lata próbowałam się dostać na imprezę międzynarodową, a stało się to w najmniej oczekiwanym momencie. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że będę miała możliwość Pani kontakt z trenerem Aleksandrem Matusińskim? Rozmawiała wcześniej o tym powołaniu?Do tej pory zazwyczaj było tak, że na imprezy międzynarodowe jechała pierwsza szóstka lub siódemka z mistrzostw Polski. Tym razem wyszło inaczej. W Suwałkach (na mistrzostwach Polski - przyp. JG) bieg eliminacyjny miałyśmy tego samego dnia co finał. W sezonie najlepszy czas z tych „rezerwowych” miała Izabela Smolińska, która na Mazurach biegała przez płotki. Trener Matusiński postanowił jednak zrobić dogrywkę na zawodach w Gliwicach. Dlatego właśnie - tak mi się przynajmniej wydaje - że na mistrzostwach jednego dnia były dwa biegi. Kto wygrywa - ten mistrzostwach Polski była Pani ósma w finale, ale tam - w Gliwicach - pobiegła Pani najszybciej z koleżanek, poprawiając rekord życiowy ( po sześciu latach rekord życiowy ustanowiłam poprzednio w 2016 roku na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. Miałam wtedy 21 lat. Ten wynik na ten wiek to było ŁAŁ! Dziewczyny wtedy nie zbliżały się do granicy 50 sekund. Wówczas zadecydowała dyspozycja dnia. Potem biegałam ponad 53 sekund. Nie ustabilizowałam formy. Przeszkadzała mi też kontuzja, a dokładnie nerw kulszowy. Diagnozy właściwie nie ma nadal. To było na tyle uciążliwe, że zdarzyło mi się nawet na zawodach pobiec ponad 56 sekund. Generalnie na treningach wyglądało wszystko dobrze, ale nie mogłam tego pokazać. Im mocniej chciałam, tym mniej było w głowie?Chyba tak. Teraz presja była mniejsza. Biegałam dla siebie, dla przyjemności. Starty nie wywoływały stresu ani negatywnych emocji. Chciałam startować na tyle, na ile byłam przygotowana. Wychodzi więc na to, że to faktycznie kwestia głowy, bo przecież nie jedździłam na zgrupowania i obozy, trenowałam raz dziennie i to w bardzo ograniczonym czasie. Kiedyś mentalnie nie byłam aż tak mocna. Teraz się ustabilizowałam. Wszystko zadziałało na plus. Jestem też bardziej świadoma tego na treningi ma Pani mniej, bo musi Pani Po skończeniu studiów skończyły się stypendia, więc musiałam znaleźć jakiś sposób na siebie. Dziś prowadzę indywidualne treningi przygotowania motorycznego. Jestem po prostu trenerem personalnym. Na czas wyjazdu na mistrzostwa świata w Eugene musiałam wszystkie zajęcia odwołać, ale podopieczni przyjęli to ze zrozumieniem (uśmiech).No i prowadzi Pani kawiarnię "Ślęzanka" w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław Kłokoczyce. Ciasta są tam rewelacyjne! Wiem - próbowałem.(śmiech) Dziękuję. Piecze je moja mama. Ludzie podobni przyjeżdżają na nie z całego Wrocławia. Mój tata od lat jest związany z piłką nożną (Paweł Pałys jest prezesem spółki KS Ślęza Wrocław sp. z która zarządza centrum na Kłokoczycach). Dwa lata temu pojawił się pomysł, żebym otworzyła kawiarnię. Obroniłam pracę magisterską, sponsorów nie było, więc musiałam iść do pracy i sama zarobić Pani chłopak też jest sportowcem?Tak. W poprzednim sezonie był piłkarzem Ślęzy, a teraz przeszedł do rezerw Śląska... (Robert Pisarczuk - przyp. znacie się z Natalią Kaczmarek. Widzi ją Pani na treningach. W czym tkwi jej fenomen?Śmiejemy się między sobą i sami ją pytamy, co ona zrobiła, że biega tak szybko. Myślę, że jej forma to składowa wielu małych elementów, które budują całość. Zna doskonale swój organizm, wie, kiedy powiedzieć dość. Wzmocniła mocno ciało, a to przełożyło się na wynik. Natalia jest dużym talentem, który jest dobrze prowadzony. Dlatego idzie wciąż w górę. Przełamanie przez nią bariery 50 sekund to kwestia czasu, dyspozycji dnia, dobrego samopoczucie i fajnych warunków. Najważniejsze, że ustabilizowała formę. Indywidualne medale są w jej zasięgu, nawet na mistrzostwach świata, bo na dziś różnice w światowych tabelach są 2022 - to one pobiegną w sztafetachNa mistrzostwa świata do Eugene Aleksander Matusiński zabrał siedem zawodniczek. Natalia Kaczmarek, Anna Kiełbasińska i Justyna Święty-Ersetic pobiegną zarówno w sztafetach, jak i w rywalizacji indywidualnej. Iga Baumgart-Witan, Kinga Gacka, Małgorzata Hołub-Kowalik i Anna Pałys zgłoszone są tylko do biegu rozstawnego. Z tej czwórki indywidualne minimum miała jeszcze Baumgart-Witan, ale każdy kraj w danej konkurencji może wystawić maksymalnie trzy zawodniczki. Każda z siódemki może teoretycznie pobiec zarówno w sztafecie żeńskiej jak i mieszanej podprowadzające Betardu Sparty Wrocław [ZDJĘCIA]Ojcowie ze Śląska - tak wyglądają ich dzieci [ZDJĘCIA]Iga Świątek jakiej nie znacie. Co robi, gdy nie gra w tenisa? [ZDJĘCIA, FILMY]Mistrzowie 2012 ze Śląska dziś i 10 lat temu [INTERAKTYWNE ZDJĘCIA]Iga Świątek prywatnie. Kocha koty, cappuccino i klasycznego rocka! [zdjęcia]Wyjątkowy pałac Kamila Stocha. Skoczek ma przepiękną góralską rezydencję [zdjęcia]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Mój tata, mój świat już od 19,90 zł - od 19,90 zł, porównanie cen w 20 sklepach. Zobacz inne Literatura dla dzieci i młodzieży, najtańsze i najlepsze oferty, opinie..
Zgrzyt kół i gorący doping. W Warszawie wystartował międzynarodowy turniej rugby na wózkach. "Wheelchair Rugby Metro Cup 2015” to międzynarodowy turniej rugby na wózkach. Jego czwarta edycja rozpoczęła się 3 lipca w Warszawie w hali Arena Ursynów, przy ul. Pileckiego 122. W turnieju startują drużyny z Danii, Francji, Kolumbii, Niemiec, Wielkiej Brytanii (2 składy) i Polski. O pierwsze miejsce w imprezie powalczy także Mix Team złożony z europejskich zawodników różnych krajów. Rozgrywki zaplanowano od piątku (3 lipca) do niedzieli (5 lipca). Mecz finałowy odbędzie się ostatniego dnia o godz. 14. Rugby na wózkach to połączenie kilku różnych dyscyplin sportowych: system zdobywania punktów zaczerpnięto z futbolu amerykańskiego, system kar z hokeja na lodzie, a wymiary boiska są takie jak do koszykówki. Zasady gry są proste. Każda drużyna wprowadza na boisko po czterech zawodników. Ci mają za zadanie przekroczyć końcową linię po stronie przeciwnika z piłką w dłoniach. Drużyna ma 40 sekund na rozegranie akcji. Zawodnik trzymający piłkę musi nią co 10 sekund zakozłować albo podać ją koledze. Organizatorem turnieju jest Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych z Raciborza. Nasza reprezentacja rugby na wózkach jest jedną z mocniejszych drużyn w Europie. Podczas Mistrzostw Europy w Finlandii w 2007 roku kadra zajęła 7. miejsce i był to jej najlepszy rezultat od momentu powstania reprezentacji. Dwa lata później biało-czerwoni zakwalifikowali się na pierwsze mistrzostwa świata rugby na wózkach. W 2010 roku w Vancouver zajęliśmy ósme miejsce. Obecnie nasza reprezentacja zajmuje 14. miejsce na świecie i 9. - w Europie. W związku z turniejem zespół De Łindows nagrał piosenkę "Rugby”. Znajduje się ona na płycie "Poza kontrolą". Utwór został uznany za oficjalną piosenkę promującą Rugby Na Wózkach Inwalidzkich przez Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych DeLindows1 De Łindows - "Rugby" (oficjalny teledysk) «« | « | 1 | » | »»
\n \n mój tata jest mistrzem świata
HPbJlWq. 116 78 275 172 403 46 90 452 72

mój tata jest mistrzem świata